czwartek, 26 lutego 2015

Pozytywne myślenie – jak zacząć

Witajcie Kochani!
Tak jak obiecałam wczoraj, dziś troszkę poopowiadam o pozytywnym myśleniu :).
Nie ukrywajmy każdy ma czasem gorszy dzień, a pozytywny nastrój nawet przy najlepszych chęciach potrafi prysnąć niczym mydlana bańka. Mieliście czasami tak, że wstanie tzw lewą nogą skutkowało tym, że cały dzień był do bani? Zaspaliście, poplamiliście pastą nowiutką bluzkę, utkwiliście w korku, a później okazało się że zapomnieliście zabrać tej ważnej teczki z blatu w kuchni, szef was opieprzył, a na domiar złego w drodze powrotnej złapaliście gumę, w domu pokłóciliście się z rodziną, a efekt jest taki że negatywna energia oddziałuje na cały najbliższy tydzień. A może wystarczyłoby tego dnia po prostu wstać z myślą „pospałam 5 minut dłużej, nic się nie stało i tak zawsze jestem wcześniej 15 minut to dzisiaj będę dokładnie 10 minut wcześniej od moich godzin pracy” i w tym momencie zacząć bez większego pośpiechu normalny cykl dnia z uśmiechem na ustach :). Wydaje się absurdalne, ale rzeczywiście działa,  a skąd wiem to za chwilkę napiszę :)
Co to jest pozytywne myślenie?
Pozytywne myślenie to nic innego dla mnie jak zamienianie negatywów w pozytywy, zmienianie wad w zalety i cieszenie się każdą przeżywaną chwilą, odczuwanie pozytywnych emocji nawet w stosunku do niepozytywnych ludzi. Wiem, że łatwo się pisze i łatwo się mówi, ja też nie jestem ekspertem w zachowaniu duchowej równowagi i nieirytowaniu się na wszystko i wszystkich, jednak jak tylko uświadamiam sobie błąd to staram za wszelką cenę wrócić na odpowiedni tor myślenia.
Cały czas wszyscy nas bombardują stwierdzeniami „myśl pozytywnie”, „emanuj dobrą energią”, „bądź optymistą”. Czemu nas te stwierdzenia zewsząd bombardują? Może dlatego, że nikt nie lubi pesymistów, którzy za uchem człowiekowi marudzi, że to jest złe, a tamto jeszcze gorsze, a to co w ogóle się dzieje woła o pomstę do nieba. Też tego nie lubicie prawda? Jakoś łatwiej usiąść koło osoby, która patrzy na rozlaną kawę i zachwyca się w jaki nietypowy wzór plama się ułożyła, albo idąc na egzamin uśmiecha się i rzuca rozluźniającymi żarcikami, zamiast myśleć jak źle będzie :).
Myślę, że wiecie o czym mówię, ale jak samemu stać się z tej pesymistycznej marudy, człowiekiem zawsze uśmiechniętym? Nie realne, prawda? Też myślę, że taka przemiana wymaga wiele pracy psychicznej i pilnowania swoich odczuć.
Szybki sposób na zamianę odczuć
Czytając wiele książek i napotykając na wiele metod, chciałam się dzisiaj podzielić z wami metodą, którą stosuje na sobie i właściwie jedyną obecnie, która mnie przekonuje.
Jest to metoda właściwie niezauważalna przez kogoś z zewnątrz, ponieważ potrzebujemy do niej jedynie odrobinę skupienia, pobycia we własnym towarzystwie, a także kilku głębszych  oddechów. Już tłumaczę o co chodzi i skąd wzięłam metodę.
W książce, o której już kilka razy wspomniałam (J. Vitale Prawo Przyciągania …) natknęłam się na opis oczyszczania się w trakcie sesji terapeutycznych, która polegała na wyobrażeniu oddychania kolorami, nie pamiętam już dokładnie jak była opisana ta metoda, ale w moim wypadku ta skromna medytacja wygląda zazwyczaj w taki sposób:
  1. Zastanawiam się jaki kolor mają moje odczucia (zazwyczaj zaczynam od czarnego jeśli mam złe nastawienie)
  2. Myślę jaki kolor chcę żeby przybrały (zazwyczaj dążę do czystej bieli)
  3. Zamykam oczy i wyobrażam sobie że moje ciało to wielkie naczynie wypełnione kolorem moich obecnych odczuć.
  4. Zaczynam powoli oddychać skupiając się całkowicie na tym, żeby wdychać cały czas kolor taki, do którego dążę.
  5. Stopniowo widzę, że kolor we mnie zaczyna się zmieniać (czarny -> grafit -> średni szary -> jasny szary -> bardzo jasny biały -> poszarzała biel -> śnieżna biel)
  6. Dalej głęboko oddychając staram się sprawdzić czy na pewno nic ze starego koloru nie zostało, w palcach u ręki, a może gdzieś za uchem :)
  7. Oddycham kilkukrotnie mając świadomość całkowitego oczyszczenia.
  8. Otwieram oczy, uśmiecham się i wracam do tego co robiłam kilka minut wcześniej, ale tym razem bez nerwów tylko z uśmiechem na ustach.
Cały proces takiego oczyszczania można przeprowadzić tak naprawdę w 2-3 minuty. Czasem przy bardzo silnych emocjach mam wrażenie, że mój emocjonalny pojemnik jakim jest moje ciało ma jakąś nieszczelność i negatywne emocje dalej wpływają gdzieś bokami, ale w takiej sytuacji staram się maksymalnie oczyścić jak to możliwe, żeby zejść z poziomu bardzo negatywnego na poziom neutralny.
Takie oczyszczanie pomoże odzyskać chociaż na chwilę trochę równowagi, a czasem powoduje, że nagle zły dzień jakoś lżej zleci, a nawet czasem spowoduje, że zły dzień stanie się tym dobrym :).
Jutro dalej pociągnę temat pozytywnego myślenia, bo post już się przedłużył, a napisałam właściwie wstęp do tego co chcę napisać :).
Do jutra,
Pozdrawiam Ania

Etykiety: , , , , , ,

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna